O hicie Legia - Jaga wciąż jest głośno. Marciniak i Lasyk tłumaczą się ze swoich decyzji

2025.02.27 16:31
Choć ćwierćfinałowy pojedynek pomiędzy Legią a Jagiellonią już dawno za nami, to jednak temat tego meczu wciąż kibiców rozgrzewa. Oczywiście wszystko przez kontrowersyjne decyzje sędziów, którzy zdaniem wielu osób mocno skrzywdzili w środowy (26.02) wieczór białostocką Jagiellonię.
O hicie Legia - Jaga wciąż jest głośno. Marciniak i Lasyk tłumaczą się ze swoich decyzji
Fot: TVP Sport

Ręka? Być może była, ale zabrakło dowodów

Wczorajszy mecz Legii z Jagiellonią był wielkim wydarzeniem, po którym pozostał niestety spory niesmak. Zdaniem większości osób mistrzom Polski należał się rzut karny za zagranie futbolówki ręką przez Szkurina oraz kolejny karny za faul na Oskarze Pietuszewskim. Ostatecznie żadnej jedenastki na korzyść Dumy Podlasia nie podyktowano, a Legia w samej końcówce zdobyła dwa gole i to ona awansowała do półfinału Pucharu Polski.

- Wczoraj mieliśmy do dyspozycji siedem kamer. Za tą bramką, gdzie są kibice Legii, nie ma kamer, bo wydawca zawsze się boi, że te kamery mogą być zniszczone. Cały obraz jest więc zza pleców. Widzimy rękę, a za nią piłkę (zdjęcie główne - przyp. red.). Kiedy pokazujemy obraz z tej strony, on całkowicie zakłamuje. Przecież piłka może być teraz 20-30 cm od ręki, przecież to nie jest absolutnie kontakt piłki z ręką. Wszystkie kamery zostały sprawdzone. Poprosiłem Piotra Lasyka, aby na mnie poczekał, choć on nie wiedział nawet, co sprawdzam. W zwolnieniu, na przybliżeniu i w super slow motion nie ma ani jednej kamery, która pokazuje kontakt piłki z ręką. Być może ta piłka dotknęła ręki, ale ja nie mam takiego dowodu, a ja jako VAR muszę bazować na dowodach. Gdybym teraz zawołał Piotra i pokazał mu taki materiał i powiedział, że mam taki feeling, że piłka mogła dotknąć ręki, to przecież on by mnie wyśmiał. Powiedziałby, do czego mnie wołasz, jak ja mam zmienić decyzję na podstawie takiego dowodu - mówił w programie na youtubowym kanale Meczyki Szymon Marciniak, który obsługiwał system VAR w trakcie środowego hitu.

Zdarzenie z ewentualną ręką Szkurina skomentował też zaproszony do programu Piotr Lasyk, czyli arbiter główny starcia Legia - Jaga. Sędzia ten odniósł się do zarzutów, że w meczu Ruch - Korona w bardzo podobnej sytuacji był rzut karny, a dzień później, w Warszawie, jedenastki już nie odgwizdano.

- Między tymi dwoma zdarzeniami jest taka różnica, że w meczu Ruchu Chorzów była kamera z przodu, od strony zawodnika, który dokonuje przewinienia i rzut karny jest tam dla wszystkich jednoznaczny. My tutaj nie mieliśmy kamery, która pokazywałaby zawodnika od przodu, dzięki czemu mielibyśmy dowód. Od strony technicznej tych dwóch sytuacji nie możemy więc porównywać - oznajmił Lasyk.

Wszołek nie faulował?

A co sędziowie mówią o drugiej kontrowersyjnej sytuacji?

- Z perspektywy boiska widziałem, że Paweł Wszołek nie zagrywa piłki i jest kontakt między zawodnikami, dlatego zdecydowałem się na odgwizdanie przewinienia. Potem nastąpiła długa analiza, ponieważ wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że to zdarzenie może zmienić przebieg spotkania, wiedzieliśmy, jaka jest waga tych zawodów, dlatego po konsultacji z Szymonem ustaliliśmy, że mimo wszystko jeszcze raz obejrzymy sobie tę sytuację na monitorze. Wydaje mi się, że to fajnie wczoraj zagrało. Fajnie, że dwóch arbitrów mogło spokojnie przeanalizować zapis wideo i finalnie, co jest najważniejsze, podjąć słuszną decyzję. Trzy kamery, które widziałem, pokazują ten szczegół, który ma największe znaczenie, czyli że zawodnik drużyny broniącej finalnie stawia nogę i widać taką przestrzeń czasową, że dopiero w drugiej fazie dochodzi do kontaktu, gdzie zawodnik drużyny atakującej zagrywa sobie piłkę w drugą stronę, a dodatkowo trąca nogę obrońcy. Paweł Wszołek nogę postawił wcześniej na murawie i nie wykonał żadnego dodatkowego ruchu w stronę przeciwnika - tłumaczy swą decyzję Piotr Lasyk.

W podobnym tonie wypowiada się też Szymon Marciniak.

- Wczoraj kluczowy był dla nas timing. Zawodnik Jagiellonii zagrał sobie piłkę w lewo i biegł w lewo. Paweł Wszołek, co jest najistotniejsze, zaparkował nogę pierwszy, a piłkarz Jagiellonii szedł w lewo i trącił rywala. Ja nie mówię, że ta sytuacja jest ewidentna. Po prostu uznałem, że przy tych wątpliwościach, które mamy, gdzie ten obrońca już zaparkował, już ta noga stoi i nie weszła jakoś bardzo w tor biegu zawodnika Jagiellonii, Piotr Lasyk powinien zobaczyć to sam. Jeżeli ja idę za bardzo w obronę, że ta noga już stoi, to uznałem, że Piotrek mnie wyciągnie, ale obaj mieliśmy takie samo spostrzeżenie. Sprawdzaliśmy też faul po lewej stronie boiska, bo szczerze tam też jest faul na Rubenie Vinagre, do którego tak sobie teraz myślę, czy nie lepiej było wrócić, bo tam jest trącenie kolanem w kolano. My jednak tak skupiliśmy się na ruchu Wszołka, który w zasadzie nie robi nic, że zostawiliśmy to. Z mojej strony byłoby pewnie lepiej, aby pójść tam na lewo, podyktować rzut wolny, bo jest trącenie kolanem w kolano i nie byłoby tematu lub byłby on mniejszy - mówi na kanale Meczyki teoretycznie najlepszy polski sędzia.

Czy te wypowiedzi sprawią, że kibice i piłkarze Jagiellonii będą czuć się mniej poszkodowani? Trudno ocenić. Z perspektywy zawodników najważniejsze jest teraz to, aby o starciu z Legią jak najszybciej zapomnieć, bo przed Dumą Podlasia kolejne wyzwania. Już w niedzielę Żółto-Czerwoni zmierzą się z GKS-em Katowice, a za tydzień białostoczanie rozegrają pierwszy pojedynek z Cercle Brugge w ramach 1/8 finału Ligi Konferencji.

Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl

Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2025 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39
1483 osób online