![Pół serca nie pracuje, a lekarze uszkodzili jeszcze płuco. Eryk potrzebuje pilnej pomocy!](https://www.bialystokonline.pl/gfx_artykuly/202111/127394.jpg)
Mały chłopiec potrzebuje szybkiej pomocy
Eryk mieszka z rodzicami w Radziłowie, w Podlaskiem. Gdy się urodził miał zaledwie 15% szans na przeżycie.
"W 20 tygodniu ciąży wiedziałam, że urodzę bardzo chore dziecko! W tym czasie przebywaliśmy w Londynie. Tam nikt nie przebierał w słowach. To dziecko nadaje się do aborcji! To słowa mam w uszach do dzisiaj. Nie było takiej możliwości, bo już wtedy kochałam to dziecko nad życie! Jeśli mam urodzić chore dziecko, to jestem jego matką i muszę o nie walczyć! Decyzja mogła być tylko jedna – urodzę mojego synka i sprawię, by mógł żyć! Inne matki ze strachem wjeżdżały na porodówki a ja byłam przerażona" - wspomina Ewelina, mama chłopczyka.
Od pierwszych chwil życia Eryczek dzielnie walczył. Tuż po urodzeniu przeszedł cewnikowanie serca, a w dziesiątej dobie skomplikowaną operację na otwartym sercu! HLHS – hipoplazja lewej komory – jest ciężką, złożoną wadą serca. Taka wada zdarza się zaledwie u 0,05% żywo urodzonych noworodków. Potem były kolejne operacje, przed którymi lekarze nie dawali chłopcu zbyt wielu szans. Przed drugą z nich przygotowywali nawet mamę chłopca na najgorsze. Teraz dziecko, aby żyć musi przejść kolejną operację, jednak w Polsce nikt się nie chce jej podjąć.
W Polsce nie zoperują już Eryczka, konieczny jest wyjazd za granicę
"W Polsce nie ma już szans na ratunek, dlatego musimy jak najszybciej wyjechać na na leczenie w Stanach Zjednoczonych! Mój synek dość już wycierpiał, dość razy pokazał, jak bardzo jest silny. Teraz potrzebuje pomocy – jedynej szansy, na życie… Proszę, ratujcie moje dziecko… Saturacje Eryka spadają – ustka i palce robią się sine, zmęczenie jest coraz większe. Eryk rośnie, a połowa serduszka nie nie wystarcza, by żyć. Boję tak bardzo, że przyjdzie dzień, kiedy mój synek nie da rady – odejdzie na moich oczach, a ja nie będę mogła nic zrobić!" - prosi zrozpaczona mama chłopczyka.
Niestety operacja kosztuje aż 9 mln zł, a więc kwota jest naprawdę wysoka. Obecnie udało się zebrać nieco ponad 800 tys. zł. Dużo, ale to i tak kropla w morzu. Operacja musi odbyć się w najbliższych miesiącach.
"Lekarze w Polsce, już prawie 3 lata temu twierdzili, że to kwestia maksymalnie kilku miesięcy i Eryk umrze, że nie da się już nic zrobić. Jednak nasz synek nadal żyje, walczy, bo on nie chce jeszcze odchodzić, 8 lat to nie jest czas, żeby umierać" - opowiada pani Ewelina.
Każdy kto chciałby pomóc, może wpłacać pieniądze: W Polsce z tak chorym sercem Eryk nie ma żadnych szans! Jest bardzo mało czasu, więc liczy się każda złotówka.
Można też wziąć udział w organizowanych licytacjach: Ratujemy Serce Eryka - Licytacje
justyna.f@bialystokonline.pl