Skuteczność była imponująca
- Dziękuję kibicom za atmosferę, którą dzisiaj stworzyli oraz za bardzo dobrą frekwencję. Życzę im wszystkiego najlepszego z okazji Święta Ultry. Cieszę się, że stanęliśmy na wysokości zadania i nie zepsuliśmy im tego święta, a byliśmy jego fajną częścią. Oczywiście duże gratulacje dla drużyny za to zwycięstwo, za ten mecz. Nie jest to łatwa sprawa wygrać 5:0. Cieszymy się z wygranej, z jej rozmiarów, ale przede wszystkim cieszymy się z tego, że zdobyliśmy trzy punkty i od zwycięstwa zaczynamy 2025 rok. Przed nami kolejne mecze, kolejne wyzwania. Przerwa nie jest długa, bo już w piątek gramy w Mielcu. Teraz musimy się zregenerować i rozpoczynamy przygotowania do meczu ze Stalą - w ten sposób konferencję prasową po spotkaniu z Radomiakiem rozpoczął Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.
Szkoleniowiec Dumy Podlasia pokusił się też o podsumowanie przebiegu starcia. 33-latek zaznaczył, że w drugiej połowie trudniej było już zdobywać gole, bo zespół gości nie skupiał się aż tak mocno na ataku, tylko chciał uniknąć jak najwyższej porażki.
- Nie powiem nic odkrywczego, jeżeli stwierdzę, że bardzo dobrze weszliśmy w ten mecz. Zrobiliśmy to kapitalnie, wręcz niespotykanie. Życzyłbym sobie, abyśmy zawsze tak to robili, ale wiem, że nie jest to możliwe. Mieliśmy świetny początek, jeżeli chodzi o intensywność, nastawienie i skuteczność działań, bo na początku spotkania byliśmy wybitnie skuteczni. Taką chciałem zobaczyć drużynę od pierwszej minuty i taką zobaczyłem. Później był taki moment, kiedy Radomiak przejął trochę inicjatywę, zdaje się, że przy stanie 3:0. Goście zepchnęli nas do defensywy, zostawialiśmy za dużo otwartej piłki pod polem karnym, przez co sporo piłek zostało w naszą szesnastkę transportowanych. Było wtedy zawsze jakieś zamieszanie. Wybroniliśmy jednak ten moment, a potem dołożyliśmy jeszcze dwie bramki. W drugiej połowie, co jest całkowicie zrozumiałe, drużyna gości nie chciała otwierać tego meczu. Wiedziała, że jest wynik 5:0 i to spotkanie po przerwie się zamknęło. Radomiak po stałym fragmencie strzelił bramkę, ale zrobił to po spalonym, lecz i my mieliśmy okazje, by podwyższyć rezultat. Nie ma co jednak narzekać - oznajmił Siemieniec.
Rywal po 10 minutach mógł już wracać do domu
Głos po niedzielnym pojedynku zabrał również opiekun przyjezdnych.
- Można ten mecz zamknąć w 10 minutach. Bardzo źle zaczęliśmy, a Jagiellonia bardzo dobrze. Nie byliśmy od samego początku podłączeni do meczu. Daliśmy Jagiellonii strzelić gole i po tych trzech bramkach próbowaliśmy przywrócić balans do naszej gry, ale nie udało nam się to i potem straciliśmy czwartego gola. W 20 minutach, w których byliśmy bardziej zbalansowani, mieliśmy też swoje sytuacje, ale przy 0:4 zespół podupadł mentalnie i potem straciliśmy piątego gola. Podsumowując, myślę, że w ciągu tych pierwszych 10 minut mecz się zamknął - stwierdził Joao Henriques, trener Radomiaka.
rafal.zuk@bialystokonline.pl